Tabi chce się ładnie przywitać :) Cześć Angel! :)
I jeszcze szybka odpowiedź : To, że ich krzywdzę to nic osobistego xD Lubię dramaty i to chyba przez to ;p Mam nadzieję, że wszystko się ustabilizuje xD Ponieważ mój umysł nie działa ostatnio normalnie i piszę głupoty xD Czasami nic nie chce trzymać się kupy, ale mam nadzieję, że mimo wszystko zostaniecie ze mną do końca <3 To tyle :D
~*~
Minnie wszedł do pokoju i usiadł przed komputerem. Z racji, że nie miał nic ciekawszego do roboty, postanowił pogrzebać trochę w internecie. Przyszło mu na myśl, żeby sprawdzić informacje na temat jego choroby.
- Wikipedia... To naprawdę niesamowite jak wiele można się dowiedzieć z internetu. - Mruknął sam do siebie i zjechał niżej strony. - Hmm... to chyba chodzi o żyły głębokie? Skoro w okolicach serca.. chyba żyły wątrobowe nie pasują.
"Zakrzepica żył głębokich ma często poważne następstwa, istotne jest więc pilne rozpoznanie i leczenie tego schorzenia. Często jest ona podłożem do powstania żylnej choroby zakrzepowo-zatorowej. Wolny fragment zakrzepu może oderwać się i z biegiem krwi dostać się do prawego przedsionka, prawej komory i dalej rozgałęzień tętnicy płucnej. Przy dużym materiale zatorowym dochodzi do zaklinowania go w przedsionku lub komorze i nagłego zgonu." źr. Wikipedia.pl
- Czyli miałem rację..? W każdej chwili mogę umrzeć? - Oczy Taemina zaszkliły się. - Czy to możliwe? Przecież... Cały ten czas byłem zdrowy i nic mi nie było... Muszę zdążyć zrobić coś dla Daesunga. Sądząc po niedawnym ataku... - Zadrgał. - Nie zostało mi wiele czasu..
Onew usłyszał pukanie do drzwi. Kiedy je otworzył, jego oczom ukazała się smukła sylwetka smoka.
- Co tu robisz? - Burknął.
- Chciałem cię przeprosić... Możemy porozmawiać?
- Sue jest w domu. Nie za bardzo możemy..
- Więc chodźmy na spacer. - Przerwał mu. - Dawno razem nie spacerowaliśmy. - Zawstydził się i przeniósł wzrok na czubki swoich butów. Jinki westchnął głośno, ale nie widząc lepszego wyjścia z sytuacji, zgodził się na wspólne wyjście.
- O co konkretnie chodzi? - Zapytał gdy byli już nad rzeką.
- O nic. Nie można tak po prostu wyjść z przyjacielem? - Przerwał na chwilę, po czym kontynuował. - Pamiętasz? Jeszcze nie tak dawno lubiliśmy tu przyjeżdżać. Dbaliśmy o siebie, a na kłótnie nawet nie było miejsca. Co się z nami stało? - Spojrzał w zachmurzone niebo nie dając łzom wypłynąć na zewnątrz.
- Dawny GD i dawny Onew... Oni zniknęli. Czy nie widzisz hyong, jak bardzo się zmieniliśmy?
- To nie my. To życie nas zmieniło. - Posmutniał jeszcze bardziej. - Tęsknię za tobą. - Zatrzymał się. - Ciężko się przyznać, ale naprawdę za tobą tęsknię. - Nie dał rady dłużej powstrzymywać się od płaczu.
- Hyong. - Zakrzyknął młodszy i przytulił się do lidera. - Teraz już nie ma odwrotu hyong. Musimy jakoś przez to przebrnąć. Razem, a jednak osobno.
- Jonghyun hyong? - Seungri nieśmiało wśliznął się do pokoju.
- Coś się stało? - Zwrócił uwagę na młodszego.
- Nie, tylko.. Dawno cię nie widziałem hyong-nim.
- Ja ciebie też dawno nie widziałem. - Lekko się uśmiechnął nie wypuszczając zakłopotania z twarzy.
- Coś się stało hyong? Wyglądasz jakbyś się o coś martwił.
- Tak. Niedługo nadejdzie okropna chwila. Bardzo niedługo... Można powiedzieć, że lada dzień. Menager wszystko wiedział... I szef także. Dlaczego nic z tym nie robią?! - Głośno krzyknął i rzucił poduszką o ścianę.
- Hyong.. - Jęknął Seungri i podszedł do starszego. - Wszystko będzie dobrze... - Starał się uspokoić Blinga.
- Nie będzie. - Pokręcił głową głośno dysząc. - Nic nie będzie dobrze. Kiedy już nadejdzie ta chwila, wszyscy będą zrozpaczeni. I ty, i Daesung, i Onew i nawet Minho. Wszyscy będą zdruzgotani. - Podszedł do okna spoglądając na puszyste płatki śniegu sypiące się z chmur. - Nie będziemy wiedzieli co zrobić. Wszystko zapadnie się za jednym zamachem. - Oparł się o parapet. - Wszystkie starania pójdą na marne. Szczęśliwa twarz zastygnie w chłodnym grymasie i już nigdy nie uśmiechnie się w tym domu. Marzenia pójdą pod ziemię wraz z materią. Niczym płatek śniegu, który dotyka ziemi... - Westchnął. - Nie dane mu było zostać z nami dłużej. I gdy tylko spadnie na upragnioną ziemię, rozpuści się i zniknie za nim ślad. Marzenia wyparują, lecz pamięć o nich pozostanie. Patrz na niego często, ponieważ to ostatnie chwile, kiedy możesz zobaczyć go takiego. Pomimo świadomości bliskiego końca, wciąż szczerze się uśmiecha. I ma siłę by walczyć. Jednak ta siła przegra. Ostatni dzień... - Załkał. - Zbliża się nieubłaganie. Nie jestem pewien... czy będę w stanie należycie się z nim pożegnać. Chciałbym umieć mu pomóc. Chciałbym dać radę spełnić jego marzenia...
- To zabrzmiało jak słowa piosenki hyong.
- Piosenki?
- Osoba, która ma ma odejść.. Nie wiem kogo masz na myśli, ale nie zamierzam dociekać. Lecz skoro nie wiesz, jak się z nią pożegnać, napisz piosenkę. To coś, w czym jesteś dobry. Gdy nadejdzie chwila, gdy spojrzysz na niego po raz ostatni, wszyscy będziemy mogli ją odśpiewać.
- To smutne... Ale chyba masz rację. Wszystkie słowa zebrane do kupy będą w stanie pożegnać się z nim przez każdego. Nasze głosy złożą się w całość. - Skoczył za biurko i zaczął wypisywać nuty. - Wiedziałem, że mogę na ciebie liczyć.
- Przepraszam. - Key ukłonił się nisko przed T.O.P. - Byłem ostatnio dziwny.. Przepraszam.
- W porządku. - Uśmiechnął się. - Dałeś mi poznać swoją ciemną stronę. Czy to nie dobrze? Otwierasz się na mnie. Więc wszystko w porządku.
- Ja... Chciałem wytłumaczyć. - Zarumienił się.
- Nie musisz tłumaczyć. - Tabi uśmiechnął się i przyciągnął młodszego do siebie.
- Jednak mimo wszystko... Uważam, że powinienem. Bo widzisz.. wydaje mi się, że moje zachowanie było przyczyną lęku. Wciąż się bałem, ale nie chciałem dać tego po sobie poznać. Nie wiem jak to możliwe... ale to co zrobiliśmy dało mi pewną siłę. Dało mi pewność, że mnie kochasz bo pozwoliłeś mi na to. Dziękuję. - Wbił palce w ciało przyjaciela. - Naprawdę jestem ci za to wdzięczny.
- Mam nadzieję, że nie będziesz więcej zasięgał takich środków. Po prostu ufaj mi bez dowodu. Ponieważ miłość bez przyczyny jest najczystsza.
- W porządku. - Uśmiechnął się. - Dałeś mi poznać swoją ciemną stronę. Czy to nie dobrze? Otwierasz się na mnie. Więc wszystko w porządku.
- Ja... Chciałem wytłumaczyć. - Zarumienił się.
- Nie musisz tłumaczyć. - Tabi uśmiechnął się i przyciągnął młodszego do siebie.
- Jednak mimo wszystko... Uważam, że powinienem. Bo widzisz.. wydaje mi się, że moje zachowanie było przyczyną lęku. Wciąż się bałem, ale nie chciałem dać tego po sobie poznać. Nie wiem jak to możliwe... ale to co zrobiliśmy dało mi pewną siłę. Dało mi pewność, że mnie kochasz bo pozwoliłeś mi na to. Dziękuję. - Wbił palce w ciało przyjaciela. - Naprawdę jestem ci za to wdzięczny.
- Mam nadzieję, że nie będziesz więcej zasięgał takich środków. Po prostu ufaj mi bez dowodu. Ponieważ miłość bez przyczyny jest najczystsza.
Siemka :D Co do rozdziału... Taemin nie może umrzeć! Jeżeli tak się stanie to Cię znajdę i ubije patelnią !! :D Żarcik, ale on na serio nie może umrzeć... Czekam na następny...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i weny życzę.
Jak Taeś umrze to nw co ci zrobię , ale na prawdę.... kunyhovihgoyrcgn zabiję ukatrupię obiecuje
OdpowiedzUsuń