- Nie jestem pewien, czy masz rację. Czy nie lepiej byłoby tak? - Powtórzył gest starszego chcąc coś udowodnić im obydwu.
- Sam nie wiem... Czy według ciebie byłoby to dobre w zestawieniu z resztą nut? Popatrz. - Zagrał wszystko od początku wstawiając kombinację Jonghyuna. Faktycznie, piosenka wydawała się być chaotyczna.
- Niech ci będzie. Ta piosenka... Myślę, że może być dobra.
- Może być? On będzie dobra!
- Hej! - Sprzed wejścia krzyknął ochroniarz. - Zostajecie na chwilę sami. Musimy wyjść bo fanki znowu się dobijają.
- Rozumiem. - Odpowiedział starszy i chwycił za kartkę z pięciolinią. - Teraz idealnie będzie pasować do tekstu. Zróbmy jeszcze przerywnik i będzie można nagrywać.
- Jak myślisz? To powinna by ballada, czy raczej coś ostrzejszego?
- Hmm.. Pasuje na balladę, ale wtedy tekst nie zgadzałby się z muzyką. Co proponujesz?
- Gitarę elektryczną, bas i perkusję.
- Nie podłożymy pod to klawiszy? Myślę, że mimo wszystko powinny się tam znaleźć..
- Więc dajmy je do przerywnika. - Odwrócił się i zaczął znów coś wygrywać na klawiaturze. Tabi zdumiony przyglądał i przysłuchiwał się jego ciężkiej pracy. Bez kłótni? Czyli to jednak możliwe. Jonghyun okazał się być trochę lepszy niż w domniemaniach. Mimo to T.O.P nie był pewien, czy powinien wybaczyć Blingowi z taką łatwością. Nie wiedział, co powie na to Key. Teraz zrozumiał jego rozczarowanie.
Siedział ze zwieszoną głową. Był pewien, że gdzieś wewnątrz jego umysłu piosenka jest już gotowa. Że wystarczy ją tylko przelać na papier. Nagle gwałtownie wstał. Podszedł do fortepianu i zaczął grać. Minho podniósł się zza stołu i podszedł bliżej.
- Wow. Genialne...
- Prawda? Wystarczyła chwila skupienia.
- Będzie cała w tym rytmie hyong?
- A powinna? Mamy stworzyć ją razem, więc mi pomóż. - Poklepał miejsce obok niego. - Powinniśmy użyć twojego rapu?
- Hmm.. To może wyjść. Z twoim wokalem będzie brzmiało świetnie!
- Dlaczego jesteś taki miły? - Zbliżył się do młodszego.
- To jest... Ja chciałem naprawić to, co zepsułem. Nie wiedziałem, że Taemin przeze mnie cierpiał. Robiłem wszystko dla jego dobra!
- Mam nadzieję, że mogę ci ufać. - Wstał i włączył maszynę nagrywającą dźwięk. - Więc to będzie leciało tak..
- Hyong nie mogę dzisiaj przyjść. - Zmartwiony mówił do telefonu, biegając po pokoju w poszukiwaniu kartki. - Przepraszam, ale dostałem pilne skierowanie do lekarza i muszę tam dzisiaj pojechać.
- W porządku. Dziś dokończę podkład. Jeśli zdążysz, to przyjdź zobaczyć, czy może tak zostać. A jak będzie już późno, to po prostu wezmę nagranie do domu. Nie spiesz się! - Odpowiedział głos Seungri.
- Dziękuję hyong! Do zobaczenia! - Odłożył telefon i zaczął dokładniej przekopywać się przez stos rzeczy leżący na środku pokoju. Taemin był pewien, że gdzieś tam go wcisnął. - Jest! - Krzyknął zadowolony i z torbą na ramieniu wybiegł przed dom. Menager zawiózł go do przychodni, z której dostarczono skierowanie. Spokojnie usiadł na krześle naprzeciwko biurka i oddał popisaną kartkę lekarzowi.
- Więc.. - Zaczął niskiego wzrostu, siwy, wąsaty starzec. Wyglądał na doświadczoną osobę. - Czy miałeś ostatnio momenty, kiedy dziwnie się czułeś? - Wstał i zaczął przechadzać się po gabinecie.
- Dziwnie? - Odparł Minnie nie do końca rozumiejąc powagę sytuacji. - Co ma pan na myśli?
- Czy przed snem twoje serce bije mocniej niż w ciągu dnia? Czy czujesz gorąc bijący z klatki piersiowej? Czy mięśnie zaczynają cię boleć, pomimo że nie ruszasz się w ciągu dnia?
- Czy pan.... pan mnie śledził? - Lekarz tylko się uśmiechnął.
- Pamiętasz niedawny wypadek? Gdy spadłeś ze sceny i skręciłeś kostkę?
- Tak. - Odparł niepewnie.
- Pobraliśmy od ciebie próbkę krwi, ponieważ nic nie wskazywało na zaburzenia, a taki upadek był niemal nieprawdopodobny. Miałeś wtedy lekkie zawroty głowy? Bolały cię kostki nawet gdy nie tańczyłeś?
- Dokładnie tak...
- Wysłaliśmy twoją krew do laboratorium. Zrobiono większość wstępnych testów, ale żaden wynik nie był pozytywny. Zabraliśmy się zatem za dokonanie badań na cięższe choroby. Nie znałem twoich objaw, toteż było ciężej określić stan i nazwę choroby. Wtedy właśnie przypomniałem sobie jak opowiadałeś, co było przyczyną upadku. Krew zatrzymała się na moment i przestała płynąć w twoich żyłach. Nazbierała się w górnej części obiegu krwionośnego i zrobiło jej się za dużo. Stąd zawroty głowy i momentalne utracenie wzroku. I tak masz szczęście, że żadna żyłka nie przerwała się i że widzisz normalnie. Jednak twoja choroba będzie postępować, a to jest dla ciebie nie dość, że niekorzystne, to i niebezpieczne.
- Można coś z tym zrobić?
- Oczywiście podejmiemy leczenie, ale nie mogę nic obiecać. W twoim przypadku objawy postępują bardzo szybko. Musisz nosić ze sobą lekarstwa i dobrze by było, żeby ktoś z twojego otoczenia wiedział o chorobie. Z zakrzepicą nie ma miejsca na żarty.
- Doktorze... Czy ja.. umrę?
- Każdego z nas to czeka. - Uśmiechnął się i usiadł za biurkiem, po czym zabrał się za pisanie recepty. - Mam komuś przekazać, że jesteś chory, czy sam to zrobisz?
- Ja.. powiem. Ale tylko jednej osobie. Nie chcę martwić wszystkich dookoła.
- Rób jak uważasz. Pamiętaj, że to jednak może obrócić się w drugą stronę. - Wręczył kawałek papieru Taeminowi, który ukłonił się i wyszedł. Zaraz po tym do środka wbiegł menager.
- I jak? Wyliże się?
- Czeka go długa droga. O ile będzie walczył do końca, będzie żył. Ale życie to nie będzie toczyło się długo..
- Czy ma pan na myśli...
- Ten chłopak umrze. - Przerwał mu. - Ale nie miałem serca zdejmować tego szczerego uśmiechu z jego twarzy. Może lepiej będzie... - Westchnął. - Jeśli nigdy się o tym nie dowie.
~*~
- Ja nie chcę. - Siedział skulony w kącie ciemnego pokoju.
- Ale musisz. Key... Co się stało, że taki jesteś?
- Odejdź.
- Co?!! Dlaczego?!
- Ponieważ.. Ja się boję. - T.O.P zrobił krok ku młodszemu. Kibum automatycznie zaczął się odsuwać nogami i panicznie rzucać się po całej ścianie niczym motyl uwięziony w słoiku.
- Co ci jet...? - Mruknął zaskoczony przyglądając się nietypowemu zachowaniu przyjaciela. - Nie poznajesz mnie?
- Znam cię. Ale nawet najbardziej niewinna osoba może być potworem.
- Sugerujesz mi... że jestem..... potworem? - Łzy zatrzymały się w oczach starszego.
- Ludzie... To straszne istoty.
- Czy ktoś ci coś zrobił? Jak zamierzasz napisać piosenkę? Jak?!! - Wrzasnął. Key jeszcze mocniej przytulił się do ściany z różnymi obawami. - Powiedz mi co ci jest. Powiedz!! Dlaczego cierpisz sam, wiedząc że masz mnie?!! - Był już zły.
- Powiedz hyong.. - Wydukał ledwo przytomny. - Czy chciałbyś ze mną współżyć?
- Oczywiście. Przecież cię kocham. - Chciał zrobić krok w przód.
- Nie podchodź. - Zatrzymał go Key. - Widzisz? Wszyscy ludzie są tacy sami. Chcesz tylko jednego. Widzisz we mnie tylko urokliwego chłopczyka z ładną twarzą. Nic poza tym.
- Widzę w tobie drobną postać która nie dała się zgnieść. Która walczyła aż do końca nie dając za wygraną. Która pomimo tęsknoty zrezygnowała z własnego postanowienia, żeby dąć szansę komuś, kto mimo swoich lat nie zaznał jeszcze smaku prawdziwego życia.
- Tak ci się tylko wydaje. Rzeczywistość.. Bywa okrutna. Wcale tak nie myślisz. Mam pecha. Ponieważ spotykają mnie same przykre rzeczy.
- Czy to, że cię kocham też jest dla ciebie przykrą rzeczą? - Odwrócił się, aby wyjść.
- To jedyne, co było w tym wszystkim dobre. Może jeszcze nie zrobiłeś mi nic złego, ale w każdym z nas drzemie potwór.
- Ja... - Zawahał się i oparł dłoń o futrynę. - Nigdy nie zrobiłbym ci nic złego.
- Pytaniem pozostaje, czy mogę ci zaufać?
- Hyong? Co teraz robisz? - Zapytał stojąc przed bramą wielkiego domu.
- Miałem zamiar zaraz iść spać. Dlaczego pytasz?
- Czy możesz na chwilę wyjść przed dom? Muszę ci coś powiedzieć.
- Jesteś tutaj?! Dlaczego nie powiedziałeś od razu! Zamarzniesz! - Wybiegł do młodszego w kapciach i wprowadził go do salonu. Szybko przygotował gorącą herbatę i postawił ją pod nosem Taemina.
- Wiesz hyong... Byłem dzisiaj u lekarza.
- Jesteś chory? Nie powinieneś wychodzić w takie zimno, skoro musiałeś iść do lekarza.
- To nie tak. - Pokręcił głową. - Ja dostałem skierowanie. Byłem tam dzisiaj i lekarz mi powiedział...
- Co ci powiedział? - Zapytał widząc, że Minnie się waha.
- Powiedział, że ja... Jestem chory na zakrzepicę.
- Zakrzepicę? W której części?
- Obok serca.
- To niedobrze.. Ta choroba jest bardzo niebezpieczna.
- Dlatego ci mówię hyong. - Podniósł świecące oczy znad parującego kubka.
- A planujesz powiedzieć to jeszcze komuś?
- Ja... Raczej nie.. Nie chcę nikogo martwić. Będę miał przy sobie lekarstwa! - Pokazał inhalator i zastrzyki.
- A co jeśli zemdlejesz? Oni nic nie będą wiedzieć, a ja będę tu. Pomyślałeś o tym? - Taemin poczuł się jak dzieciak. - Powiedz komuś, kto z pewnością nie powie nic nikomu. Jeśli nie chcesz, żeby Daesung się dowiedział, lepiej żeby był to ktoś z SHINee.
- Tak myślisz hyong? - GD pokiwał głową. - Więc... chyba masz rację... Powiem komuś. Lepiej już pójdę. Jest późno, a Seungri hyong chce mi jeszcze pokazać podkład. Do zobaczenia hyong! - Podniósł się i wybiegł do samochodu.
- Ciekawe, jak poważna jest ta choroba... Minnie może umrzeć. - Oczy smoka się zaszkliły. - Pewnie... Wszyscy spanikują gdy go zabraknie. Powinien przygotować na to Dae. Ale w sumie... chyba też nie odważyłbym się na przekazanie tego typu wiadomości Onew.. - Odstawił kubek do zlewu i wyszedł.
O matko. To wszystko robi się chore O.O Nigdy nie pomyślałabym że wszystko sie tak potoczy ;p Czekam na następny rozdział *o*
OdpowiedzUsuń