Dwaj liderzy przekroczyli próg ogromnego domu. Obydwoje odnieśli wrażenie, jakby zwiedzali prawe skrzydło Hogwatu. Uwagę GD przykuł ogród rozprzestrzeniający się przed budynkiem. Podszedł bliżej, żeby móc dokładniej przyjrzeć się zaśnieżonym drzewom i trawnikom.
- Tu jest przepięknie.. - Smokowi zabrakło tchu. - Musiał być długo przygotowywany, zanim ci go oddano.
- Jeszcze nie widzieliśmy wnętrza. Obawiam się, że tam będzie jeszcze lepiej.
- Obawiasz się? Doprawdy Jinki, zadziwiasz mnie. Ciesz się tym, że twój ojciec ci zaufał!
- Jestem bardzo zadowolony, ale mimo wszystko... Niepokoi mnie to.
- Nie myśl o tym. - Chwycił młodszego za zlodowaciałą dłoń. - Chodźmy. - Udali się do środka.
Dom był wykonany w typowym europejskim stylu. Jak na jedną osobę był bardzo duży. Smok ucieszył się, że może zamieszkać w nim razem ze swoim przyjacielem, bo był prawie pewien, że każdemu w końcu zaczęłaby doskwierać samotność.
Przeszli przez większość wąskich korytarzy zachwycając się pięknem i precyzją wykonania każdego milimetra kwadratowego. Doszli do ogromnego okna, które ukazywało widok na cały, kolosalny ogród. Dwójka dopiero teraz zorientowała się, jak wiele miejsca zajmuje cała posiadłość.
- Niesamowite.. - Onew przykleił się do szyby, zostawiając na niej białe ślady oddechu.
- Wspaniałe miejsce. Powinieneś podziękować ojcu. I to jak najszybciej.
- Jestem mu wdzięczny. Teraz mogę swobodnie żyć z hyongiem. - Przytulił się do starszego. Pomieszczenie oblał blask popołudniowego słońca.
- Jinki... Życzę nam dużo szczęścia w nowym domu.
- Powinniśmy zabrać się za pisanie. - Wymruczał niezadowolony T.O.P, wkraczając bez pytania do pokoju Jonghyun'a.
- Znasz już nasz temat?
- Mniej-więcej. - Udali się do wytwórni. Ponieważ Onew i GD mogli swobodnie pracować nad utworem w domu, resztę zespołów przydzielono do dwóch wytwórni. Dwie starsze pary udały się do SM, a młodsze do YG.
Tabi i Bling ... można powiedzieć, że nie do końca się ze sobą zgadzali jeśli chodzi o nuty. Jeden drugiego wyganiał sprzed pianina, aby móc wprowadzić swoje poprawki i pokazać że jest lepszym kompozytorem. Jednak odnośnie tekstu poszło im bardzo gładko. T.O.P był zszokowany zgodą panującą między nim i JJongiem. Ale to może dlatego, że szef przypadkiem zauważył ich sprzeczkę i kazał ochroniarzom pilnować niesfornych chłopców.
Jeśli chodzi o Taeyang'a i Key, świetnie się dogadywali. Słowo za słowem doskonale wpasowywały się do rytmu piosenki.
- Dobrze ci idzie. Jesteś świetny! To niesamowite. - Dong co chwila budował młodszego na duchu. Kibum zaczął czuć się nieswojo. Nikt nigdy aż tak bardzo go nie chwalił. Zaczął ufać słowom T.O.P, że Taeyang, to naprawdę dobra osoba.
- Hyong, jesteś naprawdę wspaniały.. - Chciał nieśmiało mu się odwdzięczyć.
- Dziękuję. - Zaśmiał się. - Wiesz.. Zawsze chciałem mieć w rodzinie kogoś takiego jak ty.
- Co masz na myśli?
- Mogę z tobą pisać piosenkę, mogę z tobą o wszystkim porozmawiać.. Możemy razem mówić o osobach, z którymi mieszkamy. Czy to nie jest wspaniałe?
- Może i masz rację hyong-nim.
- Nim? - Zaśmiał się. - Nie musisz być aż tak uprzejmy! Nie uważaj mnie za tak poważnego...
- Przepraszam.. - Zarumienił się.
- Kibum.. Jesteś nadzwyczaj uroczy. - Zbliżył się do młodszego.
- Co robisz hyong? - Lekko się odsunął.
- Stój spokojnie. Przecież nic się nie dzieje. - Położył dłoń na jego ramieniu. Key chciał uciec od niego jeszcze bardziej, ale poczuł, że opiera się już o ścianę. Został do niej mocno przyparty. Zacisnął oczy i schował twarz za małymi piąstkami.
- Hyong... - Jęknął błagając o to, żeby zostawić go w spokoju.
- Dlaczego się boisz? Przecież nic ci nie robię.
- Ale... Do czego dążysz hyong?
- Mówił ci już ktoś, że jesteś uroczy?
- Już o tym wspomniałeś..
- Racja. - Zaśmiał się. - Widzisz Kibummie... Nie zawsze jestem w stanie panować nad swoimi emocjami. I to jest jeden z tych momentów, w których nie potrafię się powstrzymać. I to wszystko twoja wina.
- Przepraszam. Bardzo przepraszam! Ale hyong proszę, przestań już!
- Spokojnie.. - Chwycił młodszego za nadgarstek i oparł się o niego nad głową Key, przyciskając go mocno do ściany. Podszedł najbliżej jak to było możliwe. Złożył pocałunek na obojczyku rapera. Wyznaczył linię prowadzącą aż do ust. Kim starał się z całych sił odeprzeć starszego, ale był od niego słabszy. Taeyang wepchnął dłoń pod koszulkę Kibuma. Dokładnie zbadał jego tors, po czym zdecydował się na pozbycie górnej części garderoby.
- Hyong nie rób tego.
- Dlaczego? - Przytulił się do niego. Poczuł ciepło bijące od Key, które sprawiło, że zupełnie ześwirował.
- Przestań! Nie podoba mi się to! - Szarpał się z całych sił. Tae z uśmiechem na ustach pogłaskał młodszego po policzku i zdecydował się na kolejny pocałunek. Otarł się kroczem o Kibuma, zamruczał, a jego ciało całe zaczęło drżeć. Kim był przerażony. Czuł jak mocno bije jego serce. Bał się Taeyanga, a myśl o tym, że zdradza Tabiego sprawiała, że chciał umrzeć, mimo że to nie była jego wina.
- Bummie... - Wytarł łzy z policzków przyjaciela.
- Przestań. - Skulony dygotał jak nigdy dotąd.
- Jak już zacząłem, powinienem też skończyć.
- Przecież możesz skończyć na tym! To niedorzeczne! Dlaczego mi to robisz?!
- Jeszcze do ciebie nie dotarło? Gdy przyjrzałem ci się dokładnie... - Zrobił gwałtowny ruch zgniatając młodszego miednicą. - Po prostu nie mogę się powstrzymać. Nie chcę tego. Rozumiesz?
- Jesteś nienormalny hyong.
- Nazywaj to jak chcesz. - Kucnął przed nim i jednym ruchem pozbył się spodni. - Dla mnie to po prostu kolejna okazja.
- Krzywdzisz mnie tym hyong. - Był sparaliżowany. Sam już nie wiedział co mówi, ani co dzieje się z jego ciałem.
- Nie mam tego na celu, więc nie miej mi tego za złe. Wiesz, że zbrodnia niezaplanowana jest od razu złagodzona? - Key zrozumiał, że w żaden sposób nie zdoła powstrzymać starszego, więc po prostu czekał z cieniem nadziei w sercu, że ktoś go uratuje. Niestety mylił się. W tym wypadku nadzieja nie wystarczała. Potrzebna mu była osoba. Osoba, która była tak blisko, a jednak tak daleko...
Nagle do jego głowy wpadł pomysł. Miał w kieszeni telefon. Ale... Taeyang zdążył już rzucić spodnie w kąt.
- Nie wierć się. - Ustawił się i przejechał dłonią wzdłuż linii kręgosłupa. Ścisnął w garści kilka kosmyków włosów Kibuma i zgiął go w pół. Pozbył się bielizny ich obydwu. Key płakał jak nigdy. Łzy wręcz wylewały się z jego oczu jak z małych wodospadów. Nie wierzył w to, co się dzieje. Sen. To dla niego był tylko zły sen. Poczuł jak Dong wkłada palec. Gdy go wyciągnął, przyszedł czas na coś większego. Key zrobiło się niedobrze. Wygiął grzbiet na wzór kota. Taeyang szarpnął za jego włosy. Jego ruchy z czasem stawały się coraz intensywniejsze i brutalniejsze. Ciało młodszego przestało go słuchać. Był sparaliżowany. W końcu przyszedł moment, gdy tempo znikło. Teraz Tae pchał się jak najgłębiej. To sprawiało trochę mniej bólu Kibumowi. Poczuł, jak ciepła ciecz rozpływa się po jego środku. Taeyang wyciągnął prącie i odwrócił Key w swoją stronę. Zmusił go, żeby ukląkł. Młodszy zasłaniał się resztkami sił, ale w rezultacie Tae i tak włożył penisa do jego ust. Kim czuł, że zaraz zwymiotuje. Upadł na podłogę, nie mogąc się ruszyć. Zaczął się trząść. Pomyślał, że właśnie przed tym uchronił go wcześniej Jonghyun. Że to, co zrobił jego najlepszy przyjaciel było praktycznie niczym, w porównaniu do tego, co czuł w tej chwili.
Tak jak poleciła jedna miła osoba więcej opisów ;> Sama nie wiem co myśleć o tym rozdziale... wiec piszcie, czy Wam się podoba :)
teraz jest o niebo lepiej, zupelnie inne opowiadanie! Kibumie zgwalcony.. znow O.o
OdpowiedzUsuńHwaiting~
Zarąbiste ^^ ale Taeyang mnie wkurzył , tak zachować sie wobec naszej diwy ? -.- nie ładnie !!!!!
OdpowiedzUsuńa ja mam nadzieje , że Jonghyun wejdzie i to zobaczy , ale wiem , że fantazjuje <3
OdpowiedzUsuń