wtorek, 8 stycznia 2013

18. Ostatni.

- Długo to trwało, zanim udało ci się przekonać Key do szantażowania mnie? - Był wściekły.
- Jonghyun! Co tu robisz? - Zdziwił się, gdy starszy wparował do jego pokoju.
- Zadałem pytanie.
- Nie rozumiem o co ci chodzi
- Hoho, więc teraz udajesz, że nic ci o tym nie wiadomo?
- Ale ja na prawdę nie wiem o czym mówisz..
- Nie wiesz? A kto zmusił Kibuma, żeby rozkazał mi być dla ciebie miłym?!
- Tak ci powiedział?!
- Powinieneś wiedzieć, do czego zmuszasz ludzi.
- Ale to nie byłem ja! Po prostu.. zwierzyłem się komuś i nie miałem pojęcia o tym..
- Komuś? Kto to był?
- Nie chcę na nikogo zrzucać winy.
- Oh, więc teraz jesteś Seugri bohater, tak? Dlaczego aż tak bardzo babrzesz w moim świecie? Nie wiesz, że to bardzo niemiłe?
- Przepraszam, ale chodzi o to, że..
- Pewnie o moją przeszłość też wypytałeś Key. Jeśli nie więcej członków SHINee. - Arogancko przerwał maknae.
- Dlaczego tak negatywnie to odbierasz?
- Bo ilekroć komuś zaufam, dostaję nóż w plecy. - Odparł pewnym siebie tonem.
- Nie wszyscy ludzie są tacy sami. Poza tym jestem mężczyzną.
- Czy różnisz się czymś od kobiety? Każdy w końcu dopuści się zdrady.
- Ale nie ja. Pytaj kogo chcesz.
- Jeśli nie ty, to ja.
- Dlaczego miałbyś powody do zdrady? - Zaciekawił się.
- Ponieważ to nieuniknione. W końcu zaczynasz się nudzić, lub znajdujesz coś ciekawszego. Nowszy model. To jak z telefonem. Pierwsze dni go odkrywasz. Gdy znasz wszystkie funkcje korzystasz z nich do upadłego, ale w końcu zaczynają cię nudzić, aż twój nowy telefon staje się zwyczajnym aparatem do komunikowania się i ewentualnie do robienia zdjęć.
- Człowiek nie jest zdolny do poznania w stu procentach drugiego człowieka. Poza tym cały czas się zmieniamy. W zależności od otoczenia, sytuacji i stanu.. nasz charakter wciąż się modyfikuje. I tak naprawdę nigdy nie przestanie.
- Czego chcesz? - Zapytał Bling po chwili zastanowienia.
- Szansy.
- Szansy na co?
- Na.. - Krępował się.
- Chcesz być ze mną?
- No.. tak. - Zaczerwienił się.
- Wiesz.. Nigdy nie gustowałem w mężczyznach. Za jednym wyjątkiem... Mimo to, nie jestem pewien, czy będę w stanie pokochać cię na zawołanie.
- Ja doskonale wiem, ale..
- Będę się jednak starać... - Wtrącił się w zdanie chcąc dokończyć swoją myśl. - Nie nienawidzić cię. Kto wie.. Może pewnego dnia coś w tobie zobaczę? Grzeczny chłopiec i nieokiełznana bestia... Zobaczymy, co z tego wyniknie. Jednak nie rób sobie wielkich nadziei. Nie mogę nic obiecać. Serce nie sługa..
- Oczywiście. Ale mimo to, bardzo dziękuję! - Ukłonił się. Szczęśliwa łza skapnęła na czerwony dywan.
- Płaczesz? - Spojrzał zdziwiony.
- Tak. - Pokiwał głową zasmarkany Seungri. Jonghyun podszedł do niego i go przytulił. Młodszy przestał na chwilę oddychać.
- Za twój nos.. Przepraszam... I za moje zachowanie w szpitalu... też przepraszam.
- To była dla mnie przyjemność... - Pociągnął nosem. - ..ponieważ mogłem być przy tobie hyong.
- Chodźmy dziś na spacer. Pokażę ci jedno miejsce, o którym nikt nie wie.
- Dobrze hyong-nim.


- Minho! Minhoooo! - Do łóżka młodszego wskoczył rozweselony Taeyang.
- Co ty robisz?! - Oburzył się wybudzony ze snu żabol.
- Ubieraj się.
- Po co?
- Dzisiaj ostatni dzień przed powrotem. Nie wiesz?
- Wiem. Zamierzałem go przespać.
- Przespać?! Ubieraj się i idziemy na stok narciarski!
- Narty?
- Tak. Nie umiesz jeździć?
- Umiem! Oczywiście, że umiem! Ale.. Tak wcześnie?
- Nie martw się. To prywatny stok mojego ojca. Więc nie będzie ani fanów, ani innych ludzi.
- Twojego ojca?! - Zerwał się na równe nogi.
- Tak. Coś nie tak?
- Wiedzą o nas?
- Nie. Oszalałeś? Mam jeszcze resztki rozumu.
- Uff.. - Westchnął.

Rozweselony Daesung podbiegł do drzwi Taemina.
- Jesteś już gotowy? - Bez oporu wszedł do środka.
- Nie wchodź! - Minnie zakrył się kocem.
- Dlaczego?
- Jeszcze się nie ubrałem..
- Pomóc ci? - Zaśmiał się.
- Hyong!!
- Spokojnie. - Westchnął. - Najpierw chcesz współżyć, a teraz się mnie wstydzisz?
- To jest... Nie wstydzę się!
- Właśnie widzę. - Usiadł na krześle.
- Hyoooong. - Skakał zniecierpliwiony maknae.
- Ubieraj się. Nie będę patrzeć.
- I tak będziesz.
- Skoro to wiesz, dlaczego po prostu się nie ubierzesz, tylko sterczysz? Zaraz nie wytrzymam i zabiorę ci ten kocyk.
- Bardzo śmieszne. Nawet jak mi go zabierzesz, to i tak nic nie zrobisz... - Odparł ponurym tonem.
- Minnie.. - Wstał. - Tłumaczyłem ci już.
- Wiem. Dlaczego o tym wspominasz?
- Ehh ty mały.. Bierzesz mnie pod włos? - Podniósł młodszego do góry. - Wyglądasz tak słodko, kiedy włosy opadają na twoją twarz..
- Hyong.. - Minnie złapał starszego za podbródek i pocałował. - Spadł mi kocyk.. - Zarumienił się.
- I tak spojrzę.
- Nie rób tego! - Trzymał przyjaciela za policzki, który ostrożnie postawił go na ziemi.
- To co teraz zrobimy? Nie masz koszuli. Samo to, zaczyna mnie podniecać.
- Hyong nie patrz niżej.
- Nie potrafię się powstrzymać. - Uśmiechnął się.
- Hyong! Skoro tak bardzo chcesz, zróbmy to.
- Nie posunę się tak daleko. Ale.. - Upadł na kolana.
- Co ty robisz? - Został przyparty do ściany.
- Skoro tak bardzo pragniesz przyjemności, to ci ją dam.
- Nie, hyong! Nie rób tego! - Piszczał odpychając od siebie przyjaciela.
- Dlaczego? Czy nie tego chcesz?
- Chcę zaczekać. Nie pragnę cię wykorzystywać w ten sposób.
- To nie jest wykorzystywanie.
- Dla mnie jest.
- Przesadzasz.
- Hyong.. Po prostu przestań.. - Posmutniał. Daesung wstał i pozwolił się młodszemu ubrać.
- Przepraszam. Nie wiedziałem, że tak to odbierasz...
- Nic się nie stało. Ja po prostu wolę kiedy hyong mnie całuje, bo wtedy mogę mu się odwdzięczyć.
- Naprawdę?
- Oczywiście! Kocham cię hyong!


- Onew-ah.. Wstawaj.. - GD delikatnie wybudzał ze snu młodszego.
- Hyong.. Jeszcze parę chwil.. - Zamruczał.
- Nie mamy za wiele czasu. Jutro rano będziemy już rozdzieleni.
- Za chwilę. - Onew chciał jak najbardziej wydłużyć dzień.
- Zacznę się szykować. Ty też powinieneś.
- Nie. - Złapał za dłoń starszego. - Zostań razem ze mną.
- Złożyłem zamówienie. Nie powinniśmy się spóźnić.
- Nie spóźnimy.. Jest tak miło.. Powinniśmy rozkoszować się takimi chwilami..
- Skąd u ciebie takie zachowanie?
- Ubierajmy się. - Postanowił rozwiać wątpliwości smoka.
- Onew-ah.. coś się stało?
- Nie! Dlaczego tak uważasz?
- Coś mi nie pasuje..
- Wychodźmy hyong.
- Czekaj!
- Co?
- Zjedzmy coś po drodze.
- Na co masz ochotę?
- Pójdziemy do tej dobrej restauracji.
- Dobrze hyong.


"Nikogo już nie ma. Wszyscy wyszli korzystać z wolnego dnia. Kibum śpi. To idealny moment, żeby rozpocząć moją dzisiejszą misję." Tabi zabrał się za szykowanie obiadu. Usmażył mięso, przyrządził sałatkę i dołożył do tego ziemniaki opiekane w panierce. Już od dawna uwielbiał gotować. I szczerze mówiąc wychodziło mu to całkiem nieźle.
Kiedy potrawy były już gotowe, starannie ustawił je na stole naprzeciwko siebie, a na środku umieścił długą, czerwoną świecę. Pobiegł do góry, aby obudzić przyjaciela. Delikatnym ruchem pociągnął klamkę w dół. Kiedy wszedł do ciemnego pomieszczenia zauważył, że Key siedzi na łóżku owinięty kołdrą. Podszedł bliżej, żeby zaprosić przyjaciela na posiłek, jednak zanim zdążył cokolwiek powiedzieć zorientował się, że Kibum jest zapłakany.
- Co się stało? - Usiadł tuż obok młodszego.
- Przejmujesz się mną?
- A co to za pytanie?! Oczywiście, że się przejmuję!
- Akurat...
- Powiesz mi, o co ci chodzi?
- Zapomniałeś o mnie..
- Zapomniałem?! Po prostu szykowałem niespodziankę, którą razem ustaliliśmy!
- Ah.. Naprawdę? - Wytarł łzy z policzków.
- Oczywiście! Jak mógłbym o tobie zapomnieć? - Przytulił przyjaciela. - Więc chodź na dół.
- Ale muszę się przebrać..
- Nie myśl teraz o ubraniach.
- Jak mam nie myśleć o ubraniach? Mam zejść w piżamie?!
- A to coś złego? Jesteśmy w domu. Nikogo poza nami tu nie ma.
- Mimo wszystko.. Pozwól mi się ubrać.
- No dobrze. Masz pięć minut.
- Ale... Dlaczego nie wychodzisz?
- A dlaczego miałbym? I tak jest tu ciemno i nic nie widzę.
- A jak mam wybrać ubrania?!
- Zapal światło.
- Ale wtedy będziesz widział.
- To zgasisz światło.
- T.O.P...
- Cztery minuty.
- Oj!! Ale jesteś uparty!!! - Podbiegł do szafy i wyciągnął ulubioną koszulkę i spodnie rozwalając przy tym wszystko, co było starannie poskładane. Wciągnął na siebie ubrania stojąc tyłem do przyjaciela. Czuł się strasznie niekomfortowo, ale uznał że nie ma lepszego wyjścia z obecnej sytuacji. Razem z Tabim w ciszy zeszli do salonu. Kiedy Key dostrzegł przygotowany posiłek, zakrył usta dłonią, starając się jak najlepiej zamaskować swój wewnętrzny szok i podziw. - Ty... sam? Sam to wszystko zrobiłeś?
- A kto inny? - Zaśmiał się. - Dlatego tak bardzo zależało mi na czasie. Z resztą.. teraz i tak pewnie wszystko już wystygło.
- To nie szkodzi! Wygląda pysznie!
- Cieszę się, że ci się podoba.
- Hyong.. Dziękuję! - Pocałował w polik starszego spinając przy tym wszystkie mięśnie swojego ciała. Zaczęli jeść. W ciszy. Nie przeszkadzało im to. Prawdę mówiąc bardziej najadali się swoim widokiem niż uroczystym obiadem. Key cały czas się uśmiechał upychając do buzi tyle smakołyków, ile zdołał zmieścić. Natomiast Tabi od czasu do czasu nabijał coś na widelec, a całą resztę czasu poświęcił na badanie idealnych  wręcz rys twarzy blondyna szczerze się przy tym uśmiechając. Czuł, że jego szczęście przelewa się na młodszego.
Kiedy Kibum przestał jeść, wytarł dokładnie usta i spojrzał wprost na T.O.P. Starszy wstał i poprosił przyjaciela, aby wstał. Ten bez słowa posłuchał niemej prośby, nie chcąc psuć atmosfery, w której tak dobrze się czuł. Oboje podeszli do ogromnych, szklanych drzwi tarasu, za którymi sypał śnieg. Przyglądali się puszystym kłębkom opadającym w spokoju na ziemię dłuższą chwilę. Niebo było jasne pomimo chmur, które były źródłem aktualnej pogody.
- Piękne są.. - Niechcący wydusił Key, który nie mógł wyjść z podziwu. Szybko doszedł do wniosku, że nigdy nie patrzył na zimę z tej perspektywy.
- Wiesz.. Nigdy nie lubiłem śniegu, ani zimy..
- Nie?
- Kiedy widziałem bawiące się w śniegu dzieci, szydziłem z nich i twierdziłem, że ich zachowanie jest niedorzeczne. Gdy ktoś zachwycał się zimową pogodą, zaczynałem obrażać go i narzekać, że każdy co roku mi to samo.
- Ale.. Dlaczego tak było?
- Bo dziewczyna, o której ci mówiłem... Gdy był jej pogrzeb, pogoda była właśnie taka. Słońce świeciło bardzo jasno i odbijając się od leżącego już śniegu raziło w oczy. Poza tym moje oczy były pełne łez, a przez pruszące płatki, nie widziałem już nic. Ukląkłem po prostu przed trumną i słuchałem. Miałem nadzieję, że uda  mi się z nią godnie pożegnać, ale do dziś uważam, że zachowałem się nieodpowiedzialnie.
- To nie twoja wina. Czasami los wystawia nas na próbę, żeby móc nas później wynagrodzić.
- Nie było łatwo, ale chyba zdałem.
- Zdałeś z najwyższą możliwą oceną. - Uśmiechnął się i przytulił do siebie młodego. - Tak bardzo chciałem cię uszczęśliwić, że zapomniałem o reszcie świata. - Zamilkł na chwilę. - Chciałbym, żeby tak mogło być codziennie.
- Nie możemy sobie na to pozwolić.. Dziś ostatni dzień.
- I to boli mnie najbardziej. Byłbym w stanie zrobić wszystko, żeby móc zostać przy tobie, ale powstrzymuje mnie myśl, że to by ci się nie spodobało.
- Nie rób nic głupiego. - Objął twarz starszego chodnymi dłońmi. - To może wywołać niepotrzebne problemy, a tego powinniśmy unikać, jeśli nie chcemy skończyć jak Taemin i Minho.. - Tabi dostrzegł smutek w oczach Kibuma.
- Jak już mówiłem, nie dopuszczę się niczego głupiego. Obiecuję. - Zakończył rozmowę przedłużonym pocałunkiem.


- Tak właściwie, to... - Zaczął niepewnie zastanawiając się, co tak właściwie powinien powiedzieć.
- Wiem, że coś jest nie tak. - Odparł mocno go trzymając.
- Przepraszam. Dziś dowiedziałem się, że... - Ponowna próba zakończona niepowodzeniem.
- Nie musisz mówić, jeśli nie chcesz. - Uśmiechnął się do Onew.
- Ale powinienem. - Odpowiedział ledwo utrzymując się na nogach. - Hyong..Nogi mi się rozjeżdżają przez te łyżwy. Wiedziałem, że to nienajlepszy pomysł. - Chciał odejść od głównego tematu rozmowy.
- Chcesz zejść z lodowiska? - Z lekka się przejął, gdyż to był jego pomysł.
- Nie musimy tego robić. Hyong, wytrzymam.
- Ty nie masz wytrzymywać. To ma ci sprawiać przyjemność, a widzę przecież, że nie jesteś zadowolony.
- Nie jestem zadowolony hyong. Ale to dlatego, że muszę powiedzieć ci coś bardzo ważnego, ale nie do końca wiem, jak powinienem ubrać to w słowa..
- Powiedz to, co myślisz. - Podjechali do barierki i oparli się o nią łokciami. - Ale zanim cokolwiek powiesz, najpierw musisz coś zobaczyć. - Uśmiechnął się. Nagle na niebie pojawiło się mnóstwo kolorów. Wybuchy i wystrzały zabierały dech w piesiach.
- Co to..? - Zapytał zszokowany Jinki.
- Mały prezent. Żebyś o mnie za szybko nie zapomniał, kiedy pochłonie nas praca.
- Odnośnie tego.. Wiesz hyong, dostałem wczoraj wiadomość. Zadzwonił do mnie mój ojciec, osobiście, a to nie zdarza się często. Poinformował mnie, że w przeciągu dwóch dni mam przeprowadzić się do domu, który daje mi na własność...
- To cudownie! - Wykrzyczał.
- Cudownie? Podejrzewam, że ojciec coś planuje..
- Nie planuje. Może po prostu uważa, że powinieneś się usamodzielnić?
- Może i masz rację.. Ale nadal.. Będziemy rozdzieleni.
- To w niczym nie przeszkadza.
- Chyba że hyong... Zechcesz zamieszkać ze mną?
- Zamieszkać?
- Tak. Oczywiście jeśli nie chcesz, to do niczego cię nie zmuszam!
- Zmuszasz?! Z miłą chęcią przeprowadzę się razem z tobą!
- Hyong..! - Wtulił się w tors starszego.
- Razem damy radę.
___________________________________________________
Huhuhuh dłgaśny ten rozdział wyszedł ;> Teraz mogę mieć problemy z pisaniem, bo jutro idę do szkoły (zło) ale już od soboty możecie oczekiwać kolejnych rozdziałów, bo zapowiada się, że będę miała ferie i nigdzie się nie wybieram! ;)

2 komentarze:

  1. Super ^^ 5 minut na ubranie się to jest wystarczająco czasu jak na mój gust :D Choć może nie dla Key . Onew na łyżwach , to musiał być genialny widok . Choć zastanawia mnie co kombinuje jego ojciec ... Przekonamy się w następnych rozdziałach .... Czekam na następną część i pozdrawiam .

    OdpowiedzUsuń
  2. Tekst "Hyung (...) spadł mi kocyk" powalil mnie na łopatki hahaha podobało się :P

    OdpowiedzUsuń