niedziela, 6 stycznia 2013

16. Dźwięk przeszłości.

Specjalnie dla Kasi siedzącej w wannie xD <3 Lob Unnie ^_^

Yiruma <3


Dziś dużo myślał o przyjaciołach. Co tak naprawdę dla niego znaczą. Kim są. Nie zliczył ich za wielu. Ale wiedział, że z pewnością są oni najcenniejszymi osobami dla niego. Spojrzał w niebo. Łkał. Zastanawiał się, dlaczego jest sobą. Dlaczego przydarzają mu się na co dzień różne sytuacje. Dlaczego nie może sam dbać o swoich przyjaciół.. Miał za złe Bogu to, że spotyka go tak wiele złego. I że przez to jest ciężarem dla każdego po kolei. Nie umie nawet kochać jak inni. Zawsze. Ale to zawsze zostaje odrzucony przez osoby, które kocha szczerą miłością. Nie był do końca pewien, czy to przez to, że nie był atrakcyjny, czy z jego charakterem jest coś nie tak, czy nie jest po prosu do tego stworzony, czy też los zwyczajnie z niego drwi. Miał ochotę wykrzyczeć wszystkie złości. Był sobą. Cichym, spokojnym i pomocnym chłopakiem. Po raz pierwszy Bóg pozwolił mu zadbać o kogoś, o kim od dłuższego czasu myślał. Intensywnie i dużo. Był niesamowicie szczęśliwy. Mimo chłodnych i ciętych słów, trwał przy nim. Ma nadzieję, że uda mu się tym razem. Zaprzysiągł, że nie odpuści sobie tym razem z taką łatwością. Ponieważ jego miłość była silna. Ponieważ chciał dać z siebie wszystko. Ponieważ chciał w końcu poczuć, że naprawdę żyje.
- Dlaczego jesteś tu sam? - GD podszedł do niego.
- Gwiazdy.. Niby to tylko kule skumulowanych gazów.. ale czy nie są piękne?
- Są. Oczywiście, że są. Nawet najmniejsza rzecz, która na nikim nie robi wrażenia, może stać się złotem w oczach jednej osoby.
- Mądre słowa. Ale niestety nie ze wszystkim.. tak jest. - Głos Seungri'ego wyraźnie się podłamał.
- Jak to nie? Jeśli spotkasz odpowiednią osobę, doceni nawet twoje wady. Pokocha je razem z zaletami. Kontrast, który cię reprezentuje, stanie się jednością i stworzy kogoś wyjątkowego. Każdy ma w sobie coś.. ale ty..
- Wiem. Jestem do niczego.
- Wręcz przeciwnie. Wyróżniasz się z tłumu.
- Ja? - Odparł drwiąco.
- Tak. I koniec płakania. - Wytarł łzy z twarzy przyjaciela. - Nie poddawaj się. Wiem, że Jonghyun jest.. nietypowy. Ale to jego system obronny. Widocznie został mocno zraniony. Ale o tym musisz już pogadać z kimś z lśniących. Oni na pewno będą wiedzieć.
- Skąd ty..
- Obserwuję was. Nie wiesz, że moje oko dostrzeże wszystko?
- Racja, zapomniałem.. Dziękuję hyong. Jesteś najlepszy.
- Nie ma za co. W końcu jestem twoim starszy bratem. - Poczochrał włosy pandy.


- Hej! Taeyang! Deaseung jest u siebie?
- Tak, Minnie. Coś się stało?
- Nie rozmawia ze mną..
- Pokłóciliście się? - Milczenie Taemin'a było nadzwyczaj wymowne. - Pomogę ci. Rozumiem, że Dae nie chce otworzyć przed tobą drzwi?
- Tak...
- Zawsze tak robi. Nie przejmuj się. Chodź. - Pociągnął młodszego za nadgarstek.
- Ale teraz..?!
- A kiedy?
- No nie wiem..
- Zaufaj mi i chodź. Załatwimy to szybko. Będziesz mógł z nim swobodnie porozmawiać.
- Dobrze..
 Dong miał plan. Zapukał do drzwi pokoju Daesunga. Odezwał się. Dae powiedział, żeby wszedł. Zgodnie z oczekiwaniami Taeyang'a. Dwójka weszła do środka. Taeminnie był niepewny. Czuł się skrępowany. Blondyn spojrzał na niego, po czym przeniósł rozwścieczony wzrok na bruneta.
- Co to ma być?!
- Słuchaj, rozumiem, że jesteś zły. Nie wiem o co wam poszło, ale powinniście porozmawiać. Ty zawsze chcesz dla mnie jak najlepiej. Więc teraz się odpłacam, bo wiem, że w głębi duszy bardzo cierpisz, mimo że starasz się zatuszować to nienawiścią.
- Taeyang, nie denerwuj mnie. Wyjdźcie stąd.
- Ja wyjdę. Ale jego masz wysłuchać, rozumiesz? Powinieneś słuchać się swojego hyonga.
- Nigdy nie mówię do ciebie hyong.
- A powinieneś. Zostańcie tu oboje. I ma być spokój, zrozumiano?
- Dobra.. -Drzwi zamknęły się.
- Hyong-nim przepraszam. Bardzo cię przepraszam. Nie powinienem.. tak łatwo poddawać się presji. Czasy Minho tkwią w moim sercu niczym kawałek szkła. Od czasu do czasu ta rana ropieje.. A najgorsze jest to, że w żaden sposób nie mogę pozbyć się tego odłamka. Gdy się pojawiłeś, narodziła się nowa nadzieja. Myślałem, że pomożesz mi pozbyć się odłamka szkła z mojego serca. Ale jeśli nie chcesz, to może być koniec... nas. - Łza słpynęła po zaróżowionym poliku Taemin'a.
- Nie płacz. Nie masz po co.
- Co masz na myśli? - Nie potrafił się powstrzymać.
- No nie płacz!! Nie mogę patrzeć, jak płaczesz!
- Hyong-nim! - Jęknął.
- Przestań to robić. Wkurwia mnie to.
- Przepraszam..! - Wykrzyczał ledwo dosłyszalnie i upadł na kolana. - Hyong-nim ja tak bardzo żałuję swojej przeszłości.. Zrobię wszystko, żeby zyskać nową szansę.
- Minnie.. Pozbądźmy się kawałka szkła z twojego serca i przykryjmy ranę płatkiem róży.
- To znaczy, że..
- Każdy popełnia błędy..- Ukucnął przed młodszym. - Pomogę ci. Oboje zyskajmy nową szansę.
- Dziękuję hyong-nim! - Rzucił się na szyję ukochanego. - Hyong-nim.. kocham cię. Nie chcę cię stracić. Czasami zachowuję się jak idiota..
- Jesteś jeszcze młody. Kręci mnie to, że jesteś taki niedoświadczony. Chcę cię poprowadzić.
- Zrób to, hyong-nim. Zrobię, co każesz.
- Taeminnie.. Kochanie ty moje. - Przycisnął drobną sylwetkę do siebie. - Nie kłóćmy się więcej.
- Nie kłóćmy..

- Onew!
- Coś się stało, Seungri?
- Nie. Chciałem tylko spytać.. o przeszłość Jonghyun'a. Właściwie, dlaczego on jest taki.. zamknięty?
- Sam dokładnie nie wiem. Bling miał wiele dziewczyn, ale za każdym razem nie wychodziło mu z nimi. Ostatnia z nich najbardziej mu przypasowała. Byli naprawdę uroczą parą, ale wytwórnia zmusiła ich do zerwania. To był cios dla obojga. Ale o szczegóły zapytaj Key. On jest bliżej z JJongiem. Na pewno będzie wiedział.
- Dziękuję sunbae!
- Nie ma za co.


- Dzień dobry, Key hyong. - Ukłonił się. - Mogę o coś zapytać? - Stojący w progu Kibum zaciekawił się.
- O co chodzi?
- Widzisz.. Pewnie T.O.P hyong ci już powiedział, że ja.. Jonghyun hyong..
- Nie chcę o nim słyszeć.
- Ale dlaczego?
- Jesteś pewien, że chcesz wiedzieć?
- Oczywiście.
- Więc wchodź. Nie będę ci niczego oszczędzał. - Wpuścił młodszego do pokoju. - Ale obiecaj, że zachowasz to w tajemnicy przed każdym. Zupełnie każdym z tego domu. Nawet sam JJong nie może o tym wiedzieć.
- Rozumiem hyong-nim.
- Więc? Co chciałbyś konkretnie wiedzieć?
- Dlaczego Jonghyun hyong jest taki zamknięty?
- Idealnie trafiłeś. Szczerze mówiąc nie wiem jak to było przed debiutem, ale JJong jest typem osoby, która desperacko szukała drugiej połowy od długiego czasu. Wiele dziewczyn go zraniło. Zrywały z nim jedna po drugiej, z byle jakich powodów. Krzywe spojrzenie, tani prezent na urodziny, minuta spóźnienia.. Cóż, przez długi czas zwyczajnie nie miał szczęścia. Ale w końcu trafił na odpowiednią. Byli ze sobą prawie rok. Ale wszystko tak się poplątało, że wytwórnia przypadkiem się o tym dowiedziała przez fanów, którzy śledzili nas jednego dnia po koncercie. Kazali natychmiastowo zerwać im wszelkie kontakty. Sprawowali nad Blingiem ścisłą kontrolę. Nie miał z nią kontaktu. Dopiero kiedy się tu przeprowadziliśmy, mógł z nią porozmawiać. Jednakże.. było już za późno.
- To takie.. smutne.
- Racja. Teraz Jonghyun po czerech miesiącach znalazł nową miłość.
- W kim?
- We mnie.
- Hyong-nim.. Zgodzisz się na bycie z nim?
- Nie. Zranił mnie.
- Co to znaczy? Przecież się przyjaźnicie..
- On.. Wykorzystał mnie. Cieleśnie.
- Czy nasz na myśli, że on cię... hyong.. zgw...zgwa... - Seungri nie mógł wydusić z siebie tego słowa.
- Zgwałcił. - Cisza opanowała pokój. Po dłuższym czasie panda odezwała się z zaciekawionym tonem.
- Ale nie rozumiem.. Hyong-nim dlaczego mi to powiedziałeś?
- Bo wiem jak to jest. Kiedy nie wiesz dlaczego jesteś odrzucany. Kiedy ta osoba jest dla ciebie niemiła. Gdy udaje, że nie istniejesz.
- Musiałeś tego doświadczyć.. Hyong-nim to musiało być bolesne.
- Było. Ale teraz znalazłem na to lek. Jest już o wiele lepiej.
- Cieszę się hyong-nim. Dziękuję!
- Powodzenia!
- Dobranoc, hyong-nim! - Tabi minął się w progu z Seungrim.
- Key! Mam wieść.
- Wieść?
- Słyszałeś o tym, że Taemin był kiedyś z Minho?
- Byli razem? - Zdumiał. - Wiem, że przyjaźnili się bardzo, a później doszło do ogromnej kłótni. Minho nawet nie chciał patrzeć na Minnie. Ale że byli razem..
- Daesung mi powiedział. Chyba ukrywali to przed każdym. A teraz Tae wróciło się. Pokłócił się z Daesungiem przez Minho.
- Czekaj.. Oni są razem?!
- Nie zauważyłeś tego?
- Nie..
- To teraz już wiesz.. A ty byłeś z kimś przede mną?
- Nie powinno cię to dziwić.. - Spochmurniał.
- Ja na przykład nikogo nie miałem. Czekałem na odpowiednią osobę. A ty.. Z kim byłeś?
- Nie musisz się martwić. Nie wrócę do niej.
- Jak to nie? Zawsze jest odrobina nadziei..
- Nie tym razem.
- Nie? Jak to możliwe?
- Bo nie żyje.
- Ale jak.. nie żyje..
- Normalnie. Zginęła w wypadku. Po jej śmierci obiecałem sobie, że nikogo już nie pokocham..
- Złamałeś obietnicę.
- Tak. Złamałem...
- Przykro mi..
- Mi też.
- Hm?
- Nie chciałem ciebie w to mieszać... Za bardzo na mnie wpływasz..
- Dobrze, że mi o tym powiedziałeś.
- Czasem widzę ją, jak za mną chodzi. Nie jestem pewien, czy to jej duch, czy moja wyobraźnia, czy do końca już zwariowałem..
- Z pewnością zwariowałeś. - Uśmiechnął się i pogłaskał po głowie blondyna. - Złe chwile mijają. Nie myśl o przeszłości. Ani o tej dziewczynie, ani o Jonghyunie. Pozwól sobie zatonąć w moich ramionach.
- Ona tak bardzo mnie kochała.. - Zaczął płakać i ukrył twarz w torsie przyjaciela. - To nie był zwyczajny wypadek samochodowy, jak pewnie myślisz. - Głośno przełknął ślinę. - Szliśmy na rozdanie nagród. Wysiedliśmy szóstką z samochodu. O naszym związku wiedzieli wszyscy. Wytwórnia się na niego zgodziła. Poprawiono nam makijaż. Stylistki poprawiły ubrania.. I wtedy ona zaczęła się dziwnie zachowywać. Nie chciała mi powiedzieć o co chodzi. Wyszliśmy na czerwony dywan. Usłyszałem huk. Wszyscy się wystraszyli. Widziałem jak upada na ziemię. Jej biała suknia momentalnie nasiąknęła krwią. Byłem oszołomiony. W pierwszej chwili myślałem, że to sen. Ale chłopacy do niej podbiegli. Karetka zawyła. Policjanci zaczęli ścigać sprawcę. A ja stałem. Nie wiedziałem co się dzieje. Byłem głuchy i ślepy. W końcu przy niej ukucnąłem. Spojrzała prosto w moje oczy. "Udało mi się. Uchroniłam cię." Tak powiedziała. Osłoniła mnie od strzału. Zginęła na miejscu. To ja trzymałem dłoń przy jej ranie. Nawet jak przestała oddychać. Ja wciąż do niej mówiłem. Siłą mnie od niej odciągnęli. Byłem cały we krwi. Zabrali mnie na zaplecze. Nie wiedziałem co dzieje się z jej ciałem. Chłopacy mnie trzymali, bo wciąż się wyrywałem. Przyszedł lekarz. Dał mi zastrzyk i zasnąłem. Gdy się obudziłem było już po wszystkim. Czekałem tylko na pogrzeb. Byłem rozerwany na strzępy. I nikogo przy mnie nie było..
- Małe ciało kryje wiele odwagi i wytrwałości.
- To było okropne..
- Śpij.. - Przytulił do siebie blondyna. - Zostaw w snach wszystkie smutki i pozwól się obudzić nowemu człowiekowi.

2 komentarze: