piątek, 18 stycznia 2013

22. Jeśli to zrobię...

- Dzwonił ojciec.. - Mruknął do siedzącego naprzeciwko niego smoka.
- Co mówił?
- On... Chyba nie jest za dobrze.
- Jest chory?!
- Nie. Nie pod tym względem. Chodziło mi o nas hyong. - Schylił głowę.
- Dlaczego to mówisz? Chyba nie do końca rozumiem... Twój ojciec się o nas dowiedział?
- Nie dowiedział się, ale moje obawy się sprawdziły. Ponieważ on.... Hyong on urządził dla mnie ślub! To dlatego dał mi dom! Żebym mógł się ożenić!
- Zaraz... Twój ojciec.. Wydaje cię kobiecie?
- Tak. Jej ojciec jest ważnym partnerem biznesowym. To on zaproponował małżeństwo, a mój ojciec nie chcąc go rozgniewać zgodził się na to. Przepraszam hyong. Bardzo cię przepraszam! - Zaczął płakać.
- To nie twoja wina, więc za co przepraszasz? - Wstał i objął Onew. - Jesteś bezsilny w tej sytuacji. Rozumiem to.
- Hyong.. Ja nie chcę się żenić. Chcę być z tobą do końca!
- Będziemy się przyjaźnić. Nie martw się tym. Przecież wiesz, że cię nie opuszczę. Jutro wrócę do chłopaków. Jakoś to będzie. Hmm? - Starł łzy z policzków Jinkiego.
- Hyong.. - Podniósł oczy do góry patrząc na twarz GD. Starszy odwrócił się, nie chcąc ukazywać swojego rozczarowania. Był zrozpaczony. Wyszedł z pomieszczenia, nie chcąc martwić młodszego. Schował się na poddaszu, usiadł pod ścianą zwijając się w kulkę i łkał, aż nie zabrakło mu sił, aby płakać.


- Dziś ostatni dzień, a on jeszcze nie wyszedł.. - Mruczał pod nosem T.O.P drapiąc się po głowie. Oparł się o ścianę i myślał, co może zrobić.
W tym momencie na korytarz wyszedł Minho.
- Hej! Zaczekaj! - Pobiegł za nim Tabi. - Jakie są twoje relacje z Key? - Zapytał. Choi wyrwany z transu nie do końca wiedział o co chodzi starszemu.
- Co masz na myśli?
- Przyjaźnicie się?
- No... Tak. W końcu jesteśmy z jednego zespołu. - Odparł bez namysłu. - A dlaczego pytasz?
- Bo on... Od zeszłego tygodnia nie chce wyjść z pokoju.
- Nie chce? - Podszedł do drzwi Kibuma. Nacisnął klamkę i wszedł do środka. Kilka minut zajęło mu, zanim doszukał się sylwetki przyjaciela w ciemnym pomieszczeniu. - Key? Co ci jest? - Zamknął za sobą drzwi zostawiając T.O.P na zewnątrz.
- Nie podchodź.
- Oj daj spokój. Powiedz po prostu, bo podejdę bliżej. - Postawił na swoim.
- No bo.... On mnie... - Opierał się.
- Powiedz. - Zrobił krok w przód.
- Zgwałcił mnie!!! - Krzyknął tak głośno, że Tabi wszystko usłyszał. Natychmiastowo wybiegł z domu i wsiadł do auta.
- Kto? - Kontynuował Minho.
- Tt.. Tae....
- Taemin?!!!
- Nie. Taeyang...
- CO?!! - Zszokowany Choi pobiegł do pokoju wymienionego chłopaka. Nikogo nie było w środku. Nie wiedział co powinien zrobić. Nerwowo biegał po całym domu w poszukiwaniu Dong'a. Planował wszystko wyjaśnić, choć... w sumie to wszystko wydawało się jasne. Key pójdzie na policję? Co teraz? Nie wiedział.


Roztrzęsiony usiadł za kierownicą. Nie był pewien, czy powinien prowadzić w tym stanie, ale lekarstwo na ten stan znajdowało się za daleko, żeby iść pieszo. Nacisnął pedał gazu. W jego głowie kłębiły się różne myśli. Zastanawiał się jak brutalny musiał być Jonghyun, żeby doprowadzić Key do takiego stanu. W końcu zatrzymał się. Wysiadł z auta i pobiegł w zalesione miejsce. Wyciągnął z kieszeni paczkę papierosów, która została w jego kurtce od sprawy pobicia Blinga. Znalazł w środku trzy sztuki. Wyciągnął jednego i rozkoszował się jego intensywnym smakiem. Zaczął stawiać krok za krokiem, wzdłuż leśnej dróżki, która była jego ukojeniem. Przyjeżdżał tu zawsze, gdy musiał zastanowić się nad czymś ważnym. Uniósł oczy ku górze. Ciemne chmury nasuwały się na błękitne niebo.
- Będzie padać? - Mruknął sam do siebie i usiadł na pobliskiej ławce. Wyciągnął nogi do przodu i skrzyżował je. Resztę ciała odchylił do tyłu, wciąż przyglądając się spokojnie płynącym chmurom. "Jak?" To pytanie tkwiło przed jego oczami. Jak do tego doszło? Jak naprawić relacje z Key? Jak znów się do niego zbliżyć? I jak zyskać jego zaufanie? Te wszystkie pytania męczyły go aż do wieczora. Smutna lampa zaświeciła się obok niego. Rzucił na nią wzrokiem, po czym zorientował się, że zasiedział się trochę. Nie był tym zbytnio zmartwiony, ponieważ wiedział, że nikt na niego nie czeka. Zerknął do paczki by wyciągnąć kolejnego papierosa, ale w środku nic już nie było.


- Nie martw się tym. - Uśmiechnął się wkładając do torby ostatnią koszulkę. - Po prostu los tak chciał. To nie jest ani nasza wina, ani twojego ojca. Ta sytuacja powstała sama z siebie. Więc śpij spokojnie, dobrze?
- Hyong... Nie odchodź. - Posmutniał słysząc słowa pocieszenia.
- Nie odchodzę od ciebie. Potraktuj to jako mój powrót do domu, dobrze? Słyszałem, że dzieje się tam kilka niepokojących rzeczy, więc jestem im potrzebny.
- Jeśli tak, możesz iść. Ale zanim to zrobisz... Hyong pocałuj mnie pierwszy i ostatni raz.
- Czy to dobry pomysł? - Nie był pewien prośby Onew. - Jeśli to zrobię, będziemy za sobą jeszcze mocniej tęsknić. Będziemy o sobie myśleć tak długo, aż to nie wydarzy się ponownie. Czy chcemy zaryzykować?
- Chcemy. Chcę o tobie myśleć hyong. Więc spełnij moją ostatnią prośbę wobec ciebie, jako mojego... chłopaka.
- Jinki.. - GD wbrew swojej woli uronił kilka łez. Ułożył dłoń na ramieniu młodszego i spełnił jego prośbę. Pocałunek był najdłuższy, jak to możliwe, ponieważ oboje wiedzieli, że to ostatni. Zapamiętywali każdą kolejną sekundę i dokładnie kodowali ją w swoich sercach.


Z impetem uderzył Taeyanga w polik.
- Jesteś idiotą!! Nie wiesz, że Key jest bardo wrażliwy?!! I jak w ogóle mogłeś dopuścić się zdrady?!! Miałem rację. Jesteś potworem. - Wrzeszczał uspokajając swoje szalejące serce.
- Znasz mnie. Czasem po prostu nie potrafię się opanować.
- Więc mogłeś przyjść do mnie! - Pokręcił głową. - Nienawidzę cię. - Odwrócił się na pięcie i zamierzał odejść, kiedy starszy chwycił go za rękę.
- Naprawmy to.
- Teraz już za późno. Przez ciebie Key boi się nawet T.O.P. A wiesz, że nawet płochliwy wróbel nie bałby się T.O.P. - Chciał się wyrwać.
- Zaczekaj. - Nie chciał puścić. - Więc... Od teraz mnie znienawidzisz? Będziesz udawał, że mnie nie znasz?
- Ja... Nie wiem. - Odszedł.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz