- Nie chce mi się wracać do domu... Nie lubię miejsca, w którym stoi ten dom. To idealne miejsce na wakacje, a nie... Wszędzie trzeba jeździć samochodem. Jak zaczną się próby, to będzie koszar... - Żalił się Onew idąc spokojnym krokiem wraz z GD wzdłuż jednej z Seulskich rzek. Gwiazdy zdobiły granatowe prześcieradło, przypominając materiał gustownej sukni.
- Zostało jeszcze trochę wolnego czasu. Musimy przywyknąć do nowych warunków. Zobaczysz, że zdążymy jeszcze pokochać to miejsce.
- Pokochać? To chyba za dużo. Jedyne co mogę robić, to przyzwyczaić się.
- Teraz tak mówisz. T tak samo, jakbyś powiedział, że kochać możesz tylko ludzi. A to nieprawda.
- Zgodzę się. Można kochać też zwierzęta.
- Nie tylko. Ja na przykład kocham gwiazdy. Dają mi dużo inspiracji. Kocham takie momenty, jak ten... Gdy idę z tobą wzdłuż ulubionej rzeki, nocą. Bez obaw o fanów, którzy śpią o tej godzinie i odliczają dni do naszego powrotu. Kocham spokój i opanowanie, którym jesteśmy teraz wypełnieni po brzegi. Mógłbym tak wyliczać bardzo długo, ale widzę, że zaczyna cię to nudzić.
- Nie, hyong. To co mówisz, jest bardzo ciekawe, ale po prostu... - Ziewnął młodszy. - Jestem już trochę zmęczony. Tyle się dzisiaj wydarzyło..
- Hah. Rozumiem. To wracamy?
- A moglibyśmy zostać w samochodzie? Naprawdę... Nie lubię nowego domu.
- Dobrze. Zrobimy jak chcesz. - Wsiedli do auta i włączyli ogrzewanie. Smok wygrzebał z bagażnika koc i przykrył nim Jinki'ego. Zajęli przednie siedzenia i przyglądali się falującej wodzie.
- Hyong? Jak to jest, że tak bardzo lubimy ze sobą przebywać?
- Lubisz ze mną przebywać?
- Tak, hyong. Bardzo lubię.
- I nie potrafi wytłumaczyć dlaczego?
- Nie.
- Widzisz... Ja też tak mam.
Minho obudził trzask drzwi. Otworzył oczy, spojrzał na zegarek. Była już dziesiąta. Zasiedział się wczoraj. Podniósł się na łóżku. Jego oczom ukazał się zgarbiony Taeyang.
- Wszystkiego najlepszego! - Wykrzyczał i położył urodzinowe śniadanie na szafce nocnej.
- Skąd wiesz, o moich urodzinach?
- Nie jestem taki zły, co? To w ramach przeprosin. Pewnie wciąż masz mi to za..
- Przestań. - Przerwał mu zniesmaczony żabol. - Weź to i wyjdź. Nie mam ochoty na takie przedstawienie. - Warknął ozięble i przykrył się kołdrą odwracając się plecami do Tae.
- Dlaczego wciąż jesteś zły? Nie widzisz, że żałuję tego?!! Przestań już to robić!!!
- Trzeba było myśleć wcześniej...
- Nie umiem tak dobrze nad sobą panować. Jestem impulsywny. Od czasu do czasu mi odwala. Ale co mogę zrobić?! Liczę tylko na zrozumienie ludzi!
- Przyszedłeś tu... - Podniósł się z powrotem. - Żeby na mnie krzyczeć?!!! - Wydarł się.
- Nie. Tylko nie wiem, dlaczego to robisz. Aż tak mnie nienawidzisz?
- Przerażasz mnie. - Słowa zabrzmiały w głowie starszego. Upadł na kolana. Wbił wzrok w podłogę.
- W twoich oczach...Jestem.. - Przełknął głośno ślinę. - Straszny? - Nastała niezręczna cisza. Minho nie wiedział, co odpowiedzieć. W sumie nie myślał aż tak źle o koledze. Chciał po prostu spokoju.
- Ja... - Zdecydował się w końcu.
- Nie męcz się już. - Pokręcił głową. - Dam ci spokój. Nie ma sensu, żeby osoba, której się boisz, starała się o twoje uznanie.
- Uznanie? Powiedziałem kiedyś, że ciebie nie uznaję?
- No.. Nie.... Ale w takim razie..
- Po prostu przestraszyłeś mnie wtedy. - Przerwał mu. - Bałem się, bo nie wiedziałem co o tym myśleć. Naskoczyłeś na mnie tak nagle... Myślałem, że chciałeś mnie zabić. I że gdyby nie GD... - Przeszył go dreszcz.
- Zabić? Ja po prostu... - Zawstydził się. - Nie mogłem się powstrzymać. Wyglądałeś tak kusząco.. - "Nie wierzę, że to powiedziałem!"
- Kusząco? Jesteś wampirem?
- Dlaczego miałbym być wampirem?
- Bo powiedziałeś, że wyglądałem kusząco!
- Nie to miałem na myśli... Ehh jak z tobą się ciężko rozmawia...
- Dowiem się w końcu?
- No bo ty.. Wyglądałeś tak ładnie. Włosy opadały na twoją twarz, na której tak bardzo chciałem zobaczyć uśmiech. Od oczu odbijał się blask słońca...Po prostu wyglądałeś... Nieziemsko.
- Czy ty się we mnie...?
- Nie od razu. Ale teraz czuję, jak bardzo się to pogłębia. Z dnia na dzień. Coraz bardziej.
- To zabawne.
- Dlaczego?
- Bo ja też.. Byłem taki, bo chciałem się tego pozbyć. Myślałem, że jestem nienormalny.. Bo to takie.. Dziwne.
- Wcale. To wcale nie jest dziwne. To normalne. Możesz kochać kogo chcesz.
- Ale ja...
- Nie martw się. Wszystkim się zajmę. - Tae objął młodszego i usiadł z nim na łóżku, po czym zaczął go karmić. - Zostaw wszystko w moich rękach.
Key otworzył gwałtownie oczy. Spojrzał na dół. Był goły. Zaraz obok niego leżał JJong. W podobnej z resztą sytuacji. " Więc to prawda. Za dużo wczoraj wypiliśmy. On mnie kocha. Powiedział to. Pewnie już nie pamięta. Nie wierzę. Nie chcę tego. Niech on mnie nie kocha. Jest moim przyjacielem." Wraz z myślami Kim, łzy napływały do jego oczu. Wstał. A raczej chciał wstać. Gdy tylko się poniósł, miał wrażenie, że jego głowa eksplodowała. Upadł na ziemię. Skulił się z bólu. Doczołgał się do łazienki. Resztką sił podciągnął się na zlewie. Spojrzał w lustro. Doznał szoku. Podbite prawe oko. Rana na policzku, prawdopodobnie od szkła. Rozcięta warga. I obity lewy polik. Zrobiło mu się niedobrze. Nie mógł sobie przypomnieć, co zaszło. "Czy ja... Zacząłem się bić z Jonghyunem po tym, jak wyznał swoje uczucia..? Niemożliwe...Choć z drugiej strony.. Ponoć pod wpływem jestem agresywny..." Zaczął dumać. Wiedział, że nie może go zapytać. Ale nie chciał o tym już myśleć. Podszedł do muszli i zapłacił za wczorajsze hulanie. A raczej chlanie. ( xD )
Wytarł resztki pozostałe na jego ustach. Dopiero teraz był w stanie poczuć ból ogarniający jego dupę. Zaczął się zastanawiać, o czym jeszcze się dowie. W każdym razie, skutki uboczne dawały o sobie znać.
Key agresywny po alkoholu ?Chce to zobaczyć :D Nie wiem kto może myśleć że Taeyang jest straszny .... Czekam na następny rozdział :D
OdpowiedzUsuń