poniedziałek, 26 listopada 2012

4. Nie każdy potrafi...

Minho potrzebował chwili relaksu. Wyszedł przed dom i usiadł na jednym z krzeseł poustawianych dookoła drewnianego stolika. Żabol już dawno nie oddychał leśnym powietrzem. Zapomniał jak pachnie sosna, której zielone gałęzie rozprzestrzeniają się tuż nad jego głową.Odchylił powoli głowę do tyłu.
- Co robisz? - Jego rozkosze zatrzymał niski głos. Choi zdjął ciemne okulary i podniósł się. Stał przed Taeyang'iem, który nie wglądał na zadowolonego.
- Coś się stało?
- Tak. Nikt z SHINee nie chce zrobić kolacji. Wygląda na to, że to ty będziesz mi towarzyszył.
- Aaaleee...
- No już. Rusz się, bo jestem głodny.
- Dlaczego akurat ja? Nie mogłeś zaciągnąć kogoś innego?
- Sorki. Tak wyszło. Skoro Taemin jest ranny, ktoś będzie musiał go zastąpić.
- Aish ten dzieciak...
 Dwójka chłopaków zabrała się za przygotowywanie posiłku. Właściwie to odzywali się do siebie tylko wtedy, gdy nie chciało im się po coś sięgać. W większości to Tae wykorzystywał Minho.
 Kiedy potrawa była już prawie gotowa, Dong podszedł do Choi od tyłu i zaczął obmacywać jego klatkę piersiową.
- Co ty wyprawiasz?! - Wydarł się Minho.
- Cii... Bo jeszcze przyjdą, i co wtedy? Chcesz, żeby się zastali w takiej sytuacji?
- No... Nie, ale... Przestań. To nie jest śmieszne.
- To nie ma być śmieszne. To ma być przyjemne. -Odparł opanowany i złożył pocałunek na szyi młodszego.
- Przestań się wygłupiać! - Choi zaczął się szarpać i za wszelką cenę starał się odepchnąć od siebie Taeyang'a. Niestety bezowocnie. Starszy mocno trzymał żabola i nie zamierzał puścić. Coraz mocniej zaciskał łapska na młodszym do momentu, aż Minho zaczął mieć kłopoty z oddychaniem.
- Nie jesteś taki silny, na jakiego wyglądasz. Myślałem, że będzie ciężej. - Zaśmiał się i odwrócił Choi przodem do siebie, po czym położył go na stole i wskoczył na jego miednicę. W tym momencie w pomieszczeniu pojawił się GD. Spojrzał zdegustowany na dwójkę i zniesmaczony rzucił uszczypliwą uwagę.
- Jak już zamierzacie to robić, to może nie w kuchni, co? Tu się je, a poza tym, nie wszyscy są tacy wyrozumiali jak ja. Co jeśli ktoś was zobaczy? Zmykajcie do pokoju, albo kończcie kolację, bo jak nie to... - Dong pospiesznie zszedł na ziemię i stanął przed patelnią. Oszołomiony Minho wciąż nie wiedział do końca, co właściwie się dzieje. Usiadł na blacie i podparł się rękoma. Smok obserwował poczynania piosenkarza i z żalem w głosie zwrócił się do Taeyang'a. - No i zobacz, co zrobiłeś. Teraz biedak jest w wstrząsie. Idź do pokoju. Skończę za ciebie, a ten idiota oberwie dzisiaj za swoje.
- Nie trzeba. - Odpowiedział zdyszany Choi. Wciąż czuł, jak mocno uderza jego serce. - I tak nie zostało wiele do zrobienia, hyong.
- Jesteś pewien?
- Tak. - Wymusił uśmiech i zabrał się za kończenie posiłku. Kiedy lider opuścił kuchnię, Tae zaczepił młodszego.
- Dlaczego to zrobiłeś?
- O czym mówisz?
- Nie poszedłeś do góry...
- Jak już zacząłem, to powinienem skończyć.
- Nie jesteś na mnie zły?
- Nie każdy umie panować nad swoimi emocjami. - Rzucił talerzem Minho i poszedł do góry. Taeyang spojrzał na naczynie.
- Skończył i poszedł...

6 komentarzy:

  1. Big Bang napastuje i narusza przestrzen niewinnych lśniących chłopców >.<

    OdpowiedzUsuń
  2. Super : ) Choć Taeyang trochę mnie przeraził , żeby tak napastować biednego Minho xD . Czekam na następny rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Zniszczyłaś moją wizję Taeyanga xD
    Jest zarąbisty!

    OdpowiedzUsuń
  4. To jest straszne T-T

    OdpowiedzUsuń
  5. To najbardziej zmyślone opowiadanie jakie czytałam..... I czemu zawsze to BB podrywa SHINee a nie na odwrót?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To miało być zmyślone, miało być wręcz absurdalne. Taki był cel powstania tego opowiadania. Jeśli się nie podoba, zapraszam na mojego bloga, gdzie być może znajdziesz coś bardziej odpowiedniego dla siebie :3

      Usuń