niedziela, 3 lutego 2013

29. W końcu nadszedł czas...

Na początku wyjaśnienie ;p
Jak już mówiłam nie mam żadnej urazy do Taemina (właściwie to kiedyś był moim ultimate biasem, ale już nie jest bo nie podoba mi się jego aktualny image i tak ogólnie się jakoś od niego odsunęłam)
A kolejna sprawa dotycząca Tabiego. No cóż... Długo zastanawiałam się jak to wyjaśnić. Jakiś czas temu straciłam babcię. Wiem jak to jest stracić kogoś bliskiego zupełnie niespodziewanie. Jako że T.O.P był przyjacielem Teamina i w końcu żyli ze sobą w jednym domu, czuł do niego specyficzne przywiązanie. Ja też będąc w ciężkim szoku długo stałam przytulona do mamy (zazwyczaj zachowuję dystans do rodziców) a akurat tak wyszło, że GD jako ten najbardziej opanowany wybiegł za T.O.P aby przekazać mu list. Tabi nie mógł wytrzymać buzującej w nim zawiści. Potrzebował ciepła i wsparcia, żeby szybciej dojść do siebie. No bo w końcu... Wyobraźcie sobie, że wasz najlepszy przyjaciel umiera biorąc pod uwagę fakt, że wiedział kiedy mniej więcej umrze i mimo to nic wam nie powiedział. Mam nadzieję, że pomogłam w zrozumieniu mojego tajemniczego musku ;p


A teraz do rzeczy xD


- Wszystko załatwiłeś? - Onew wstał widząc przyjaciela wychodzącego zza drzwi zakładu pogrzebowego.
- Nie musisz się o nic martwić. - Smok uśmiechnął się do niego ciepło. - Ciało Taemina jest przechowywane w chłodni. Nic nie powinno się stać. Niedługo zostanie zabalsamowany. Wtedy będziemy mogli porządnie się z nim pożegnać.
- Nie wiem co bym bez ciebie zrobił.. - Skierowali się w stronę auta stojącego na małym parkingu.
- Przecież wiesz, że możesz na mnie liczyć. W takiej sprawie, to oczywiste, że ci pomogę. Nie chcę, żebyś musiał dodatkowo cierpieć.
- Hyong... Ty nadal mnie kochasz, prawda? - Zmartwił się. - To uczucie nie wygaśnie? - GD zaśmiał się cicho.
- A czy powinno wygasać? - Odpiął guziki czarnej marynarki i usiadł za kierownicą. Onew nie był pewien, co powinien odpowiedzieć. Powinno wygasać czy zostać?
-Wiesz hyong.. Zarówno dla ciebie i dla mnie byłoby najlepiej, żeby to uczucie znikło.
- Żeby znikło nie mógłbym się z tobą nawet przyjaźnić. A chyba nie o to chodzi?
- No...
- Po prostu zróbmy tak.. Ty i ja będziemy udawać, że to co było między nami przed ślubem nigdy nie miało miejsca. Zwłaszcza pocałunek. - Ruszył. - Potraktujmy to jak sytuację, kiedy dwójka przyjaciół darzy siebie uczuciem ale obydwoje boją się wyznać co czują ponieważ obawiają się reakcji drugiego. Tak jakbyśmy nigdy nic o tym nie wiedzieli. I staraj się do nas nie przychodzić tak często. To strasznie irytujące. - Jinki spojrzał przerażony w stronę smoka.
- Nie jesteś taki. - Mruknął niepewnie. - Przestań być niemiły, bo to do ciebie nie pasuje. Znam cię hyong. Znam cię nawet za dobrze więc nie rób tak.
- A może tylko ci się wydaje, że mnie znasz? Może to tylko złudzenie? - Zatrzymał auto. - Nie myśl o mnie. Szczerze wolałbym, żebyś zaczął mnie nienawidzić.


01.02.2013r.
  Drogi Minho.   

 Na samym początku chcę przeprosić za to, że odpisuję dopiero teraz. Wiem, że ostatnio nie dogadywaliśmy się ze sobą zbyt dobrze. Przeszłość i nienawiść zapanowały zarówno nad Tobą jak i nade mną. Ale dzisiaj... Ta przeszłość nie wydaje się być taka zła.
 Wiesz..? Czuję się coraz gorzej. Może nikt tego nie zauważa, ale powoli zaczynam znikać. Mówię bardzo mało, jem jeszcze mniej... Całą uwagę starałem się skupić na Daesungu. W tym miejscu powinienem Cię serdecznie przeprosić. Zapomniałem o starym przyjacielu, który niegdyś znaczył dla mnie tak wiele.. Tej nocy patrząc w księżyc zastanawiam się co by się stało, gdyby szef nie zarządził o Naszej wyprowadzce. Chyba nadal nie przepadalibyśmy za sobą. Jak myślisz..?
Pamiętasz, jak pierwszy raz się spotkaliśmy? Z mojej perspektywy wydawałeś się być gigantem. Od razu zacząłem się zastanawiać, ile możesz mieć wzrostu. Zaprowadzono Nas do dormu. Wybrałeś pokój naprzeciwko mnie. Do dzisiaj się zastanawiam, czy zrobiłeś to specjalnie? Codziennie rano ciekawy zerkałem za Twoje drzwi. Na zewnątrz unosił się zapach Twoich perfum. Bardzo lubiłem ten zapach. Później zauważyłem, że nosimy podobne ubrania. Raz nawet zdarzyło Nam się ubrać takie same koszulki. Pamiętasz? Coraz bardziej się do siebie zbliżaliśmy. Dużo się uśmiechaliśmy, a mimo to... szczerze mówiąc nie mogę sobie przypomnieć twojej uśmiechniętej twarzy. Powinieneś uśmiechać się więcej! Zapamiętaj, że ilekroć się uśmiechniesz, ja będę szczęśliwszy prawdopodobnie już po drugiej stronie. Spójrz na niebo właśnie teraz. Co widzisz? Czy świeci słońce? Dawniej wspólnie obserwowaliśmy niebo. Pamiętasz..? A nasze wspólne gwiazdy? Gdy wyjrzę za okno, jestem w stanie je odnaleźć. Niesamowite, co nie? To chyba znak, że.. Nie, nie powinienem tego pisać, przecież miałem się pożegnać! :) 
Nie mogłem powiedzieć ci wcześniej "do widzenia". Przepraszam, że robię to w ten sposób, ale sam rozumiesz... inaczej nie da rady. Na koniec chcę tylko powiedzieć, że nadal bardzo cię kocham i tęsknię. Nie jestem pewien czy to dobrze... Prawdopodobnie uświadomiłem to sobie decydowanie za późno. Wspominaj mnie miło. I jeśli możesz... Nie mów Daesungowi o tej części listu. Chyba tak będzie lepiej. Przepraszam, że odchodzę tak nagle.

Żyjmy marzeniami, a będziemy szczęśliwi." 

Minho ponownie zerknął na kaligraficzne pismo. Po raz kolejny przeczytał na cytat kończący list. "Żyjmy marzeniami, a będziemy szczęśliwi... Taemin uwielbiał ten cytat." pomyślał. Nie mógł w to uwierzyć. Zerknął na zieloną kopertę.
- Żabol... To ty mnie tak nazwałeś. - Powiedział sam do siebie ścierając kolejne łzy. Wyprostował nogi i oparł się o ścianę. Błądził wzrokiem po całym pokoju. Zerkał to na niebo, to na drzwi kończąc wędrówkę na kartce wymiętolonego przez niego papieru. Poplamioną od łez Taemina i Minho. Położył ją obok siebie i wstał. Rozejrzał się dookoła, jakby chciał się upewnić, czy to na pewno nie sen. Wyszedł.
- Jesteś. - Spojrzał przed siebie.
- Czego chcesz? - Choi poczuł gniew.
- Minho.. - Taeyang wepchnął młodszego z powrotem do pokoju. - Nadal ci nie przeszło.
- Nie jestem w humorze na rozmowę z tobą. - Sapnął i wlepił wzrok w czubki swoich stóp.
- Jest mi strasznie przykro. - Usiadł na łóżku w zgarbionej pozycji. - Taemin... Bardzo go lubiłem. Był niezwykle sympatyczną osobą..
- Komu to mówisz... - Broda Minho znów się zatrzęsła. Niedługo później ponownie ogarnęła go rozpacz. - Był... I nadal będzie osobą, która najbardziej się do mnie zbliżyła. Pomimo kłótni on nadal.... - Zadrżał. - Dlaczego nie mogłem być dla niego dobry?!!! - Wrzasnął i spojrzał na Taeyanga oczekując odpowiedzi.
- Uspokój się. - Wstał i objął młodszego, który o dziwo nie stawiał oporu. - Minho... Mój mały Minho.. - Szeptał mu prosto do ucha. - Po prostu zamknij oczy i głęboko oddychaj. Ja się zajmę resztą. - Pogłaskał go po głowie.
- Dziękuję hyong. - Pociągnął nosem ukrywając twarz w ramionach przyjaciela.


- Co do ciebie napisał? - GD dogonił Tabiego idącego tuż za trumną z bukietem białych róż w dłoni.
- Nie mam odwagi, żeby przeczytać ten list... A ty?
- Głównie dziękował i przepraszał... Był z niego bardzo skromny chłopak. Do samego końca. - Daesung spojrzał w stronę rozmawiającej dwójki.
- Mam nadzieję, że będzie szczęśliwy po drugiej stronie. - Wtrącił się do rozmowy i uśmiechnął się lekko. - Jego cierpienia zostały przerwane. Teraz może spokojnie spać. Wierzę w to, że jest szczęśliwy. - Westchnął zatrzymując łzy za szklaną powłoką. T.O.P i smok spojrzeli po sobie.
- Z jednej strony masz rację.. Ale wolałbym, żeby Taemin żył. - Odparł z lekka wzburzony Tabi.
- Żył i cierpiał? - Kontynuował dyskusję Dae.
- Możecie się do cholery zamknąć? To jest pogrzeb, a nie kafejka. - Zwrócił starszym uwagę Minho. Trójka zerknęła na niego z niedowierzaniem.
- Czy coś się stało? - GD podszedł bliżej młodszego i położył dłoń na jego ramieniu
- Zostaw mnie. - Choi strącił rękę smoka i przyspieszył kroku. Po kilku minutach cały orszak się zatrzymał. Na miejscu już czekały tysiące zrozpaczonych fanów. Taeyang podszedł do Minho. Dragon od razu zauważył, że coś między nimi jest nie tak. Tabi i Jonghyun stali obok siebie. Zaraz obok był Key. Fani nawet nie robili zdjęć. Była tylko jedna telewizja emitująca pogrzeb na żywo. Na więcej nikt się nie zgodził. Ksiądz odczytał kilka słów z małej książki. W końcu nadszedł czas... Do otwartej trumny jako pierwszy podszedł Daesung. Dotknął zamrożonego polika maknae. Łagodne i spokojne rysy twarzy sprawiały, że Dae był wyrozumiały.
- Chciałeś przerwać ten ból, prawda? - Wszyscy spojrzeli na blondyna. - Dobrze. Myślałeś tylko o sobie. To dobrze. Mam nadzieję, że będziesz spał wygodnie. Słodkich sów Minnie. - Pocałował przyjaciela w czoło tak, jakby żegnał się z nim na dobranoc. Szef SM uważnie przyglądał się całej sytuacji. Ale nie miał zamiaru nic z tym robić. Wszyscy mogą pożegnać przyjaciela.
- Taeminnnie.. - Minho zadrżał. Jego żabie oczy podpuchły. Taeyang objął go.
- Pamiętaj, co ci mówiłem. - Wyszeptał.
- Taemin! - Rzucił się na kolana lądując na miękkiej trawie. - To nie może być prawda. - Oparł głowę o kant drewnianej skrzyni. - Jak... Jak możesz tak pięknie wyglądać w takiej sytuacji? - Mruknął. - Taemin... Skoro ty miałeś prośbę, to ja też ją mam... Oglądaj nasze ulubione niebo z zachwytem. - Wstał. - I przyjrzyj mi się dobrze. Uśmiecham się do ciebie po raz ostatni. - Z trudem wygiął kąciki ust do góry. Pokazał dwa rzędy perłowych zębów układających się w krzywy uśmiech. - Żegnaj. - Odszedł na bok. Taeyang ukrywając to przed szefami, złapał Choi za rękę i mocno ścisnął. Później podeszła cała reszta. Wszyscy płakali. Jonghyun zaczął nucić. Zaraz później z jego ust wypłynęła muzyka. Żegnał się w ten sposób z przyjacielem, wypowiadając słowa, które układały się w dźwięk ulubionej melodii Minnie.
Sylwetka maknae została zakryta wiekiem. Niedługo później puścili go pod ziemię. Fani zaczęli krzyczeć.
- Taemin! Best dancer! Best singer! Forever live in our mind! - Krzyczeli po angielsku, ponieważ wielu z nich specjalnie przyjechało z zagranicy.  Machali świeczkami, które symbolizowały wolność. - Taemin! Like a butterfly! You are free right now! - Dopowiedzieli zgodnym chórem..
~~
~~
~~
~~
~~
~~
~~
~~
~~
~~
~~
~~
~~
~~
~~
~~
~~
~~
~~
~~
~~
~~
Minął miesiąc. Drzewa zieleniły się świeżymi i soczystymi kolorami. Rozpoczęły się prace nad kolejnymi albumami. Czas uciekał jak nigdy. Onew mimo małżeństwa, nie spędzał wiele czasu ze swoją żoną. Wolne chwile wolał poświęcać GD. Pogodził się z faktem, że nie mogą być razem. Właściwie to przestało mu to przeszkadzać. Postanowił nie żałować już niczego. Taeyang i Minho pogodzili się ze sobą. Key wciąż nie może zapomnieć o strasznym wydarzeniu, ale T.O.P daje mu dużo siły. Jonghyun nadal trzyma dystans do Seungri, ale zaczął być dla niego milszy. Daesung siedzi samotnie po kilka godzin zamknięty w swoim pokoju. Nie dopuszcza do siebie ludzi. Nie je, nie pije, nie odzywa się do nikogo. Wytwórnia chce go wyrzucić z zespołu lub wysłać do wojska. Członkowie Big Bang martwią się o przyjaciela. W szczególności Taeyang.
______________________________________________
To Be Continued :)

Boshe TT^TT Popłakałam się jak to pisałam ;__;
Tak bardzo saaaaad :<

2 komentarze:

  1. Śliczne ;-) Dziękuje za wytumaczenie ;3

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki za ten rozdział :3
    Ale to smutne ...:c
    Pisz dalej ! ^^
    A ja jak zwykle w szkole i czytam.
    Ok ja lecfe bo lekcja jest. :)

    OdpowiedzUsuń